sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 1

Na kartce ten rozdział wydawał się dłuższy.. przysięgam! Jeszcze zapełniłem dobre 10 stron, a tu co? Takie krótkie.. hańba mi!! Takie krótkie coś nie powinno być rozdziałem ;__; 
Gomen'nasai za tak marną długość i ogromne dzięki za komentarze :D
PS: Przysięgam, że następny będzie znacznie dłuższy!

***

*Dwa lata później, Kumo*
 
  Życie w Kumo toczyło się zwyczajnym rytmem. Ludzie jak co dzień rozkładali swoje stragany, spędzali czas z rodzinami, a dzieci, które chciały zostać shinobi, uczęszczały do Akademii bądź się do niej przygotowywały. Jednym z takich dzieci był Namikaze Naruto, który naturalnie siedział w swojej ławce, czekając na nauczyciela i pozostałych uczniów. Nie lubił się spóźniać, więc praktycznie zawsze był dziesięć lub piętnaście minut przed dzwonkiem lekcyjnym, a co za tym idzie zawsze przychodził jako pierwszy. Gdy dochodziło do tego, że zostawało pięć minut lekcji, wówczas zbierali się pozostali uczniowie, którzy już teraz porozbijali się na grupki. Do jednej z takich grupek należał również blondyn. Dokładniej rzecz ujmując czarnooki zazwyczaj trzymał się z Uzumaki Karui oraz Arashi Darui. Przy tym Darui wydawał mu się nieco dziwny, ponieważ każdą sytuację wyolbrzymiał. Co wcale nie uchodziło mu na sucho, gdyż posiadająca wybuchowy temperament Karui zazwyczaj w takich momentach porządnie dawała mu w.. twarz.
  Tak jak przewidywał młody Namikaze po pięciu minutach od jego przybycia do sali zaczęli schodzić się uczniowie, a wśród nich również Karui i Darui, którzy szybko zajęli miejsca obok swojego przyjaciela. Dalej wszystko toczyło się normalnym rytmem. Równo o godzinie ósmej dzwonił dzwonek, a nauczyciel zaczynał lekcje, które z kolei kończyły się pięć godzin później, czyli o trzynastej.

*W tym samym czasie, Dach budynku nieopodal Akademii w Kumo*
  
  Zamaskowany osobnik przyglądał się klasie, do której należał blondwłosy ośmiolatek. Obserwator doskonale pamiętał rozkazy swego przełożonego, które jasno mówiły, że ma obserwować rozwój chłopaka, aby jego pan mógł być przygotowany na spotkanie z czarnookim. Choć niewątpliwie był znacznie potężniejszy niż ludzie się spodziewają, lecz nie chcieli by Namikaze ichizoku no isan zginął. Co to to nie! Ten młodzieniec był im potrzebny, więc musieli zadbać by mógł rozwijać się w spokoju, aż nadejdzie odpowiedni moment by przeciągnąć go na swoją stronę. Co najzabawniejsze dzieciak nie zdawał sobie z tego sprawy, bo przecież nic nie pamiętał. To doskonale! Nikt nie zepsuje ich planów. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, więc wszyscy mogli zobaczyć jego zęby, które wyglądały niczym kły rekina. Następnie wyjął z kieszeni zwój i zapisał na nim kilka prostych słów, które podał małemu zwierzakowi i odesłał go do swego mistrza.

*Kilka godzin później, Kumo*
 
  Dzisiejszy dzień był specjalny. Nie wiedzieć z jakiego powodu Raikage kazał Naruto zjawić się w jego gabinecie. Do dziś chłopak pamiętał, jak pierwszy raz spotkał brata swojego przywódcy, którego od razu polubił. Mimo, że wydawał się odrobinę dziwny, gdyż ciągle rapował, co niezbyt dobrze mu wychodziło, ponieważ niektóre jego teksty były kompletnie bez sensu. Teraz natomiast blondynek marudził z całego serca na ilość schodów w budynku Kage. Po co ktoś wymyślił, żeby gabinet Raikage znajdował się na dziesiątym piętrze?
  Po kilkunastu minutach żmudnej wspinaczki blondynek trafił na odpowiednie piętro, toteż mijając po drodze kilku starszych shinobi, którzy na powitanie posyłali mu uśmiechy, ruszył do gabinetu kage. Znajdując się przed drzwiami, zapukał i po usłyszeniu proste słowa "Wejść!" wszedł do środka.
 - Wzywałeś mnie, Raikage - mruknął cicho chłopiec, nie rozumiejąc o co tu chodzi.
  A przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, gdyż niezbyt wiedział jak ubrać ową wieść w słowa tak, aby malec od razu zrozumiał o co chodzi i nie zadawał nie potrzebnych pytań. Po kilku chwilach odetchnął głośno i spojrzał na Namikaze.
 - Widzisz Naruto pamiętasz jak mówiłem ci, że zamierzam przydzielić ci opiekuna? - spytał, a widząc skinienie głowy blondyna, postanowił szybko dokończyć swoją wypowiedź. - Otóż znalazłem odpowiednią osobę na to miejsce i w dodatku już wyraziła swoją zgodę. Wcześniej nie przejęła opieki nad tobą, gdyż była na trzyletniej misji, więc niestety nie miała takiej możliwości.
 - Czyli będę mieć teraz opiekunkę? - powiedział, a w jego czarnych oczach błysnęła ekscytacja. Nareszcie będzie mógł wrócić do domu, w którym ktoś będzie na niego czekał!
 - Tak, dokładnie - mężczyzna uśmiecha się łagodnie do chłopca. Jednego mu zarzucić nie mógł nikt. A uwielbiał dzieci! - Powinna zaraz tu być. Prosiłem, żeby przyszła chwilę później żebym mógł ci wszystko powiedzieć.
  Na te słowa ośmiolatek jedynie się lekko uśmiechnął i wbrew sobie nie mógł ustać w miejscu. Dopiero po dziesięciu minutach rozległo się tak wyczekiwane pukanie do drzwi, a do pomieszczenia weszła wysoka blondynka o niebieskich oczach. Jej włosy związane były w luźny warkocz, a na sobie miała tradycyjny strój jounina Kumogakure no Sato. W tym momencie zaś spojrzała na blondyna i uśmiechnęła się do niego.
 - Cóż Naruto poznaj Yugito Nii, która będzie twoją opiekunką - odezwał się nagle Raikage. - Zamieszkasz u niej, więc możesz zacząć się pakować.
 - Yo! - głośno przywitała się Nii. - To jak? Gotowy?
  Namikaze mocno zdziwił się tak szybką reakcją kobiety, która w sumie była zaledwie dziesięć lat od niego starsza. Z tego powodu spojrzał na nią niepewnie i z niemym zdziwieniem.
 - No co? - zapytała, nie rozumiejąc reakcji blondyna, ale nie widząc żadnej zmiany, wzięła go za rękę i zaczęła iść z nim w kierunku drzwi. - To my się zbieramy! Sayonara, A-sensei!
  Zaraz po tych słowach drzwi się za blond parką zamknęły, a sam Raikage zaśmiał się jedynie na zachowanie swojej uczennicy. Wracając do owej dwójki. Nii nadal ciągnęła Naruto w stronę wyjścia z budynku, gdy nagle chłopak oprzytomniał.
 - Tak właściwie to gdzie teraz idziemy?
 - Jak to gdzie? - Nii zrobiła głupią minę i spojrzała na młodziaka. - Najpierw kurs na twoje mieszkanie, żebyś się spakował, a później przenosimy wszytko do twojego pokoju.
 - Rozumiem... - mruknął nadal zdezorientowany chłopak. - Yugito-san...
 - Stop! - przerwała mu blondynka słysząc zwrot, którego użył. - Nie jestem Yugito-san. Nie dla ciebie! Od dzisiaj jesteś moim małym braciszkiem. jasne?
 - Hai, neesan - zgodził się szybko Namikaze, widząc niebezpieczny błysk w oku osiemnastolatki. Bądź co bądź wściekła kobieto to niebezpieczna kobieta...

czwartek, 18 czerwca 2015

Ważna informacja

Yo!
Jako, że pytaliście mnie o następny rozdział to spieszę z wyjaśnieniem! Na moje nieszczęście miałem wyjazd na tydzień do Niemiec, po którym musiałem się sprężyć i poprawiać wszystkie oceny jak leci. Z tegoż powodu nie miałem nawet czasu, aby usiąść do pisania. Już nie mówiąc, o tym że ciągle siedziałem nad książkami praktycznie cały czas, a jak miałem wolne to przeważnie na potrzeby fizjologiczne i sen. Byłem zbyt zajęty, a po wszystkim zbyt zmęczony by dać wam post. Przepraszam.
Jednakże mam i dobre wieści! Rozdział 1 jest już prawie ukończony, muszę jeszcze dopisać zakończenie i go sprawdzić, pod względem ortografii... dlatego pojawi się już w sobotę [20.06]!
Pozdrawiam i przepraszam
Karasu.

PS: Eclette zaczynasz mnie przerażać O.O Osobista sadystka? O.o I nie będziesz mnie musiała wskrzeszać kilka razy, bo niepotrzebnie chakrę zmarnujesz... przecież pod wpływem Edo Tensei ciało samo się regeneruje, choć o tym chyba nie powinienem Ci mówić...